Przedszkole we wspomnieniach
Helena Dobrzyńska
,,Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym
sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka.”
Jan Paweł II
Przedszkole Nr 1 w Kurowie w latach 1951-1979
Po drugiej wojnie światowej, w czasie intensywnej odbudowy Kurowa powstało kilka zakładów pracy. Najwięcej osób zatrudniały Lubelskie Zakłady Futrzarskie produkujące konfekcję skórzaną.
LZF, Spółdzielnia Pracy Kuśnierzy, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska stały się miejscami zatrudnienia dla wielu kobiet-matek. W związku z tym istniała ogromna potrzeba zapewnienia fachowejopieki dzieciom.
W latach 1946-1947 na ulicy Dworskiej ( dziś Pierwszej Armii WP), w mieszkaniu Zofii i Franciszka Mazurkiewiczówistniało przedszkole, w którym wychowawczyniami były Siostry Benedyktynki- siostra Jadwiga i siostra Ignacja. W kolejnych latach przedszkole mieściłosię obok kościoła, w budynku pierwszej szkółki parafialnej założonej w 1783r. przez księdza Grzegorza Piramowicza, a do kadry pedagogicznej dołączyła siostra Zofia. Przedszkole prowadzone było przez Caritas.
Miejsce to wiązanoz wychowaniem w duchu chrześcijańskim, z tego powodu cieszyło się dużą popularnością wśród kurowiaków, jednak nie było w stanie sprostać potrzebom mieszkańców –rosnącej liczbie dzieci.
Decyzją Inspektoratu Oświaty w Puławach w 1951 roku powstało świeckie przedszkole na terenie Kurowa. Mieściło się ono w wynajętej części domu prywatnego pani Alicji Kamińskiej przy ulicy Lubelskiej 25. Budynek ten istnieje do dziś na skrzyżowaniu ulic Lubelskiej i Zielonej, naprzeciwko budynku szkoły podstawowej.
Założycielką Przedszkola Nr 1 była pani Krystyna Król, skierowana do Kurowa bezpośrednio po ukończeniu Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli w Lublinie. To ona wyposażyła lokal w podstawowy sprzęt: krzesła, stoliki i zabawki. Podczas pierwszego naboru zgłosiło się 22 dzieci w różnym wieku.
Po rokupani Krystyna odeszła do pracy w Puławach, a jej miejsce zajęłapani Helena Leszkiewicz .W roku 1953 pani Helena przeniosła się do Żyrzyna, gdzie otwarto nowe przedszkole.
7 września 1953 roku Inspektorat Oświaty w Puławach skierował do Kurowa mnie Helenę Sochę (Dobrzyńską). Do przedszkola uczęszczało 27 dzieci. Pobyt w przedszkolu trwał 5 godzin, w tym czasie dzieci jadły jeden posiłek. Personel stanowiły dwie osoby-ja (wykonująca obowiązki nauczycielki i intendentki) oraz kucharka i jednocześnie woźna. W latach pięćdziesiątych były to panie: Maria Bolesławska, Jadwiga Szeleźniak, a później Władysława Kozak.
W budynku nie było wygód, ale podstawowe wymogi w latach powojennych lokal spełniał. Była tam sala zabaw, mała jadalnia, kuchnia, szatnia i niewielki korytarz. W końcu korytarza za zasłonką znajdowały się prowizoryczne ubikacje, oddzielna dla dziewczynek i chłopców, zmodernizował je znacznie, dzięki chęciom i pomysłowości, jeden z rodziców – pan Jan Kuta.
Brak kanalizacji, ogrzewanie piecami kaflowymi, oddalona o kilkadziesiąt metrów studnia i usytuowanie budynku w bezpośrednim sąsiedztwie ulicy było wielką niedogodnością, ale też stwarzało niepowtarzalny klimat.
W latach pięćdziesiątych ruch uliczny był o tak małym natężeniu, że bez obaw, w letnie popołudnie grupa przedszkolaków usadziła się na chodniku i krawężniku pozując do zdjęcia, które mam do dziś.
Od początku istnienia naszego przedszkola towarzyszył nam Stanisław Żak ze swoim aparatem fotograficznym. Utrwalał na czarno-białej kliszy ważne i zwykłe wydarzenia z przedszkolnego życia.
Przez kilka lat rodzice mieli możliwość wyboru przedszkola państwowego lub katolickiego, chociaż tak naprawdę to, że przedszkole prowadziły osoby świeckie nie oznaczało, że wychowywało się tu dzieci w duchu ateistycznym. Różnica dotyczyła tego, że czasy nie pozwalały na eksponowanie w publicznych placówkachsymboli religijnych. Przejawiało się to chociażby w tym, że w związku z uroczystymi obchodami Barbórki w całej Polsce, prezenty przedszkolakom w zimie przynosiłnajpierw „Górnik” potem przez kilka lat „Dziadek Mróz”, ,,Pani Zima” aż wreszcie w latach siedemdziesiątych zawitał Święty Mikołaj. Od początku istnienia przedszkole odwiedzaliksięża przy okazji wizyty duszpasterskiej.
W pierwszych latach mojej pracy zdarzyła się zabawna historia. Otóż siostry zakonne z drugiego przedszkola zaprosiły mnie do siebie na obchody Rocznicy Rewolucji Październikowej. Byłam tym niezwykle zaskoczona i zdziwiona, trudno uwierzyć w taki powód wizyty zwłaszcza, że nie obchodziło się tego typu rocznic nawet w państwowych przedszkolach. Gdy odwiedziłam przedszkole okazało się, że pod pretekstem obchodów rocznicy siostry zaprosiły mnie na uczczenie przez przedszkolaki imienin księdza. Ta wizyta, mimo, że spowodowana tak wymyślnym pretekstem, przełamała lody i pozwoliła nam sięz siostrami bliżej poznać. Do dziś z sympatią je wspominam i zawsze mają kącik w moim sercu, szczególnie za przewrotny pomysł. Przedszkolaki korzystały z placu zabaw obok posesji pana Józefa Żabickiego, dawniej - plac szkoły, później Lecznica dla zwierząt, obecnie Posterunek Policji i siedziba Ośrodka Pomocy Społecznej. Była to ogrodzona działka z piaskownicą i zjeżdżalnią.
Przedszkole mogło również korzystać z niewielkiej działki służącej do uprawy roślin i kwiatów na potrzeby przedszkola.
Przez kilka lat byłam jedyną osobą sprawującą opiekę pedagogiczną nad dziećmi w przedszkolu. W miarę upływu lat liczba przedszkolaków zwiększała się. Przy 35 dzieciach nie byłam w stanie samodzielnie sprostać obowiązkom, dlatego też do pracy w Kurowie została skierowana pani Maria Stańczak-młoda absolwentka liceum.
Pani Maria była uzdolniona plastycznie, w przedszkolu stosowała wiele ciekawych technik plastycznych podczas zajęć z dziećmi, stymulowała rozwój zdolności plastycznych przedszkolaków, do prac wykorzystywała różnorodne materiały przyrodnicze i organizowała wystawywytworów dziecięcych.
Przedszkolaki dostarczały personelowi wiele radości, niekiedy przysparzały trosk, pewne wydarzenia pamiętam do dziś.
Jeden z chłopców- Krzyś ogromnie dokuczał swoim kolegom, był typową ,,psują” w zabawie, mimo wielu wysiłków wychowawczych sytuację dawało się załagodzić tylko czasowo. Problem psocenia powracał. Tuż po Wielkanocy, dzieci, które przychodziły same do przedszkola przyniosły rano z Cmentarza Niemieckiego krzyż. Wyszłamzaniepokojona przed budynek i pytam: „ Po co wam ten krzyż?” Chłopcy na to: ,,Przynieśliśmy krzyż, żeby ukrzyżować Krzyśka, bo nie możemy z nim wytrzymać.”Sytuację dało się szybko wyjaśnić. Była to okazja do lekcji wychowawczej nad szacunkiem do symboli i miejsc pamięci oraz prawem do samodzielnego wymierzaniakary.
W pewne poniedziałkowe popołudnie, po uroczystościach odpustowych w naszej parafii, podczas jedzenia przez przedszkolaki obiadu usłyszeliśmy huk imała jadalnia zasnuła się dymem, wydobywał się dziwny swąd. Okazało się, że jeden z przedszkolaków-Jaś przemyciłkapiszony, trzymał je wukryciu i właśnie podczas obiadu postanowił je wystrzelić. Na szczęście, poza chwilą zaskoczenia i dezorientacji, nic się nikomu nie stało.
Innym razem na wycieczce w lesie uradowana dziewczynka przybiegła do mnie trzymając coś w ręce i krzyczała :”Proszę pani! Znalazłam grzybka w białe kropeczki!” Był to muchomor, który tak niewinnie wygląda na rysunkach w książeczkach dla dzieci, a tak niebezpieczny może być po spożyciu.
Zabawne były też neologizmy dziecięce, jedna z dziewczynek- Basia,na pytanie : Jak nazywa się mama kurczątek? Odpowiedziała: ”Kurczątkowa.”
Po wybudowaniu Lecznicy dla Zwierząt przejęto ogród- plac zabaw.
Z pomocą Urzędu Gminy, a szczególnie pana Aleksandra Skwarka udało się pozyskać na cele rekreacyjne działkę po drugiej stronie ulicy Lubelskiej, przeznaczoną później pod budowę nowej szkoły. Tam dzieci mogły spędzać na powietrzu pogodne popołudnia.
W 1961 roku zostało upaństwowione przedszkole prowadzone przez Caritas, miejsce sióstr zajęły osoby świeckie. Kierowniczką Przedszkola Nr 2 została pani Czesława Nowak-Serkis.
Z naszego przedszkola w 1962 roku odeszła do Lublina pani Maria Stańczak, jej miejsce zajęła przez rok pani Marta Wójcik.
Wroku 1963 skierowano do pracy panią Teresę Nowaczek (Łubek). Dzieci pokochały ją od razu. Nic w tym dziwnego, gdyż to osoba opiekuńcza, niezwykle oddana dzieciom, a przy tym muzykalna. Pani Tereska wniosła świeży powiew do przedszkolnego życia, od razu zajęła się szyciem nowych ubranek dla lalek i pościeli do wózków. Trudne przedszkolne sytuacje zawsze rozwiązywała taktownie, wszyscy kojarzą ją do dziś z pięknym przyjacielskim uśmiechem. Prowadziła wiele doskonałych zajęć pokazowych dla nauczycieli.
Do przedszkola uczęszczało w tym czasie około 50 dzieci –w tym 17 osobowa grupa dzieci 6 letnich.
Placówka przeszłana tak zwany typ miejski, co oznacza sprawowanie dziewięciogodzinnej opieki nad dziećmi i podawanie trzech posiłków. Opłata za przedszkole była niewielka-stąd duże zainteresowanie pobytem dzieci w placówce.
Ku wielkiemu zadowoleniu dzieci, rodziców i nauczycielek,właścicielka domu, w którym mieściło się przedszkole wynajęła nam jeszcze jedno pomieszczenieo powierzchni 30 m. Tu urządziliśmy jadalnię dla dzieci starszych.
W 1965 roku w przedszkolu zatrudniona została kolejna nauczycielka- pani Maria Nawrot (Muzyka). Przedszkolaki bardzo ją lubiły. Potrafiła znakomicie wprowadzić dzieci w świat baśni. Bardzo dobrze odnajdywała się w nowych sytuacjach, była mistrzynią improwizacji. Do dziś na poczekaniu potrafi ułożyć zabawny i edukacyjny wiersz na każdą okoliczność.
Od tego momentu funkcjonowały 2 oddziały dzieci 3 i 4 letnich oraz 5 i 6 letnich. Ilość personelu obsługi zwiększyła się do 2 osób.W przedszkolu zatrudnione były: panie Zofia Więsyk iZofia Kuta, późniejJadwiga Kobiałko i Genowefa Guz.
Po ukończeniu budowy szkoły sytuacja stała się bardzo trudna. Ogromny ruch na ulicy Lubelskiej, ostatni skrawek placu wykorzystany pod budowę Ośrodka Zdrowia sprawiły, że przez kilka lat przedszkolaki pozbawione były placu zabaw. Częste stały się więc spacery do oddalonego parku, na łąkę i pola.
Coraz częściej organizowane były wyjazdy do pobliskich miejscowości.
Dzieci wyjeżdżały do Nałęczowa, Kazimierza, Rąblowa. W Nałęczowie,
w programie wycieczki było zwiedzanie przedszkola i ogrodu wyposażonego w sprzęt do zabaw. Ileż było radości podczas szaleństw na placu zabaw, dzieci nie chciały wracać do Kurowa, prosiły o możliwość pozostania jeszcze przez chwilę. A ileż było potem wspomnień.
Wszelkiego rodzaju wyjazdy i wycieczki sponsorowały Lubelskie Zakłady Futrzarskie, które pełniły wspólnie z Mleczarniąfunkcję patronacką wobec przedszkola.
Pod koniec lat sześćdziesiątych nasze przedszkole i szkołę podstawową odwiedził Czesław Janczarski- pisarz, poeta, autor utworów dla dzieci, który w latach 1944-1946 mieszkał w Kurowie i pracował w jednej ze szkół w okolicy. To tu przyszedł na świat jego syn –Jacek Janczarski. Czesław Janczarski byłredaktorem naczelnym czasopisma dla dzieci Miś i twórcą literackiej postaci Misia Uszatka. Przedszkolaki znały jego utwory, które poruszały tematykę bliską dziecku i miały wiele walorów wychowawczych. Podczas spotkania autorskiego bardzo łatwo nawiązał kontakt z dziećmi, wychowawczynie pytał o sposób wykorzystania czasopisma Miś i prosił o uwagi.
W latach siedemdziesiątych trudne warunki lokalowe dawały się mocno we znaki. W budynku dokonywano wielu koniecznych remontów i napraw.
W czynie społecznym przy ogromnej pomocy rodzicówodmalowano pomieszczenia, podłogi, poprawiono kuchnię i piece kaflowe, zreperowano drzwi frontowe, naprawiono chodnik przed budynkiem. Na wielkość sal nie mieliśmy wpływu, dużą niedogodnością była mała powierzchnia pomieszczeń przedszkolnych. Z tego powodu uroczystości przedszkolne organizowane byłykilkakrotnie poza terenem przedszkola.
Zabawy choinkowe odbywałysię często w budynkuszkoły, uroczystości zakończenia roku szkolnegoprzenosiłysię doDomu Kultury.
Ożywiona stała się współpraca między tymi instytucjami. Dzieci uczęszczały do Domu Kultury na poranki filmowe, przedstawienia kukiełkowe.
Koniec lat sześćdziesiątych i początek siedemdziesiątych to czas, kiedy pierwsze roczniki przedszkolaków wkraczały wdorosłe życie.
Moi wychowankowie zaczęli zakładać rodziny, zostałam przedszkolną babcią. Kilku wychowanków podjęło studia wyższe. Dwóch studentów
Wojskowej Akademii Technicznej zaprosiłam na spotkanie z przedszkolakami w Dniu Wojska Polskiego. Jurek i Tadzio w wojskowych mundurach pokazywali maluchom jak wygląda musztra, jak żołnierze składają ubrania i czyszczą buty, barwnie opowiadali o wojsku. Przedszkolaki były zachwycone. Większość chłopców od momentu spotkania marzyła o karierze wojskowej. Zabawom w żołnierzy nie było końca.
Od roku 1970 przyjęto do przedszkola blisko 60 dzieci i taka też liczba utrzymywała się do roku 1978.
Przy tak dużej liczbie dzieci, z trudnością godziłam pracę pedagogiczną zzaopatrywaniem placówki w produkty spożywcze i sporządzaniem sprawozdań z magazynu żywnościowego za kolejne miesiące.
By wyjść naprzeciw potrzebom, skierowano do pracy w charakterze intendentki panią Zofię Szymańską (Jakubowską). Kolejnymi osobami na tym etacie były- pani Maria Guz i Teresa Kowalska. Panie te pracowały w przedszkolu krótko. Na etatach personelu obsługi była bardzo duża rotacja, wiele osób przychodziło do pracy tylko na rok lub kilka miesięcy z powodu niskich zarobków.
Kurów był wtedy miejscowością, gdzie doskonale rozwijał się dochodowy przemysł skórzany, a pracownikom państwowego przedszkola proponowano niskie uposażenia.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątychpracownikami obsługi, były panie: Maria Witkowska, Janina Głowacka i Filomena Frydrych. Panie te przygotowywały smaczne posiłki, były sumienne, miłe i życzliwe dla dzieci.
Od roku 1976 intendentką została pani Teresa Kamińska- od razu świetnie radziła sobie w pracy w przedszkolu, była doskonale zorganizowana, punktualna, pracowita, układała urozmaicone jadłospisy i dodatkowo miała zdolności kulinarne. Dobrze układała się jej współpraca z Komitetem Rodzicielskim, była lubiana przez dzieci.
Przez rok w naszym przedszkolu pracowały panie Wacława Kobus, a później Anna Dudzińska, przygotowujące dzieci sześcioletnie do objęcia nauki w szkole. Krótko w naszym przedszkolu pracowała również pani Małgorzata Gubała (Migdal), była świetnie zapowiadającą się, młodą nauczycielką. Swoją pełną sukcesów pracę pedagogiczną kontynuowała w Klementowicach,gdzie pełniła funkcję dyrektora przedszkola.
W latach siedemdziesiątych bardzo owocnie współpracowaliśmy z Wiejskim Ośrodkiem Zdrowia. Z pogadankami na temat schorzeń i konieczności przestrzegania zasad higieny osobistej raz w miesiącu odwiedzała przedszkole pielęgniarka Wiejskiego Ośrodka Zdrowia – pani Maria Guzowska. Pani Maria organizowała dla dzieci również wiele konkursów z nagrodami, mini ,,Zgaduj-zgadulę”, przygotowywała inscenizacje, piosenki i wierszyki propagujące zdrowy styl życia. Dzieci objęte były stałą opieką lekarską. Zgodnie z zaleceniami pediatryw okresie jesienno-zimowym przedszkolaki dostawały do picia tran czyli płynny tłuszcz z wątroby dorsza lub wieloryba. Tran był podawany profilaktycznie, dla wzmocnienia odporności dzieci. Witaminy syntetyczne nie były tak powszechne. Dla wielu osób łyżka tranu jest dziś jak zmora z dzieciństwa. Obrzydliwy rybny smak powodował, że każde z dzieci wypracowywało sobie inny sposób połykania tego specyfiku. Niektóre przedszkolaki podczas picia zamykały oczy, inne miały na buzi grymas, jeszcze inne trzymały go długo w ustach przed połknięciem, byli też tacy, którzy łykali tran z uśmiechem. Dzięki współpracy z Wiejskim Ośrodkiem Zdrowiaprzedszkolaki miały również zapewnioną opiekę stomatologiczną. Do współpracy zaproszone zostały też Powiatowa i Wojewódzka Stacja Sanepidu. Z wizytą gościliśmy w naszym przedszkolu grupę inspektorów z całej Polski, zajmujących się wychowaniem zdrowotnym.
Wyróżniono tę współpracę przyznając dyplom uznania.
W roku 1976 dzieci z naszego przedszkola wzięły udział w konkursie na temat zasad ruchu drogowego -”O białą czapkę”, zorganizowanym przez panią Małgorzatę Gubałę znowo powstałego przedszkola w Klementowicach. Przedszkolaki z Kurowa wygrały ten konkurs, a jeden z uczestników – Waldek, po udzieleniu dobrych odpowiedzi na pytania milicjanta wykrzyknął z radością: ,,Hura! Teraz będę milicjantem!” Wygrana w konkursie czapka długo służyła przedszkolakom jako rekwizyt do zabaw tematycznych.
Przez cały czas istnienia przedszkola doskonaliła się kadra pedagogiczna na studiach, kursach, seminariach, konferencjach. Zgodnie z wymogami przeszkalano personel obsługi.
Nasza praca została doceniona, co potwierdzają otrzymane przez nas nagrody. Pani Maria Witkowska otrzymała nadany przez Radę Państwa -Brązowy Krzyż Zasługi, Teresa Łubek-Złoty Krzyż Zasługi i Nagrodę Kuratora, Helena Dobrzyńska - Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Nagrodę Kuratora i Nagrodę Ministra.
Starałyśmy się podążać z duchem czasu, śledziłyśmy nowości wydawnicze dotyczące edukacji przedszkolnej, pracowałyśmy wykorzystując na zajęciach nowe metody takie, jak: ,,Metoda dobrego startu”- metoda ta miała wszechstronne zastosowanie, aktywizowała prawidłowy rozwój dziecka i usprawniała nieprawidłowo rozwijające się funkcje.Trudne problemy edukacyjne rozwiązywałyśmy we współpracy z Poradnią Wychowawczo- Zawodową w Lublinie.
Coraz większym marzeniem nauczycielek, personelu, dzieci i rodziców było powstanie nowego przedszkola. Dlatego też równolegle z normalną pracą przedszkola, uwaga wszystkich pracowników skupiała się na działaniach zmierzających do powstania nowoczesnej placówki oświatowej.
W dniu 1 lutego 1972 roku w lokalu Banku Spółdzielczego z inicjatywy mieszkańców Kurowa, został powołany Społeczny Komitet Budowy Przedszkola w Kurowie.
W skład komitetu weszły następujące osoby:
1.Przewodniczący-Tadeusz Wyskwar- wiceprezes OSM, pełniący funkcję przewodniczącego Komitetu Rodzicielskiego
2.Zastępca przewodniczącego-Stanisław Maciąg-dyrektor POM w Kurowie
3.Zastępca przewodniczącego-Stefan Maciejewski- funkcjonariusz MO
4.Sekretarz-Helena Dobrzyńska-kierowniczka Przedszkola nr 1
5.Skarbnik-Władysław Rozmus- przedstawiciel LZF
Członkowie:
6.Klara Ziółek- kierowniczka Przedszkola nr 2
7.Krystyna Wrotniak- pielęgniarka LZF
8.Jan Kaczorowski- przedstawiciel Spółdzielni Pracy Kuśnierzy
9.Barbara Sowińska- przedstawicielka Komitetu Rodzicielskiego
10.Stanisław Kowalczyk- przewodniczący Urzędu Gminy w Kurowie
11.Stanisław Kalbarczyk- prezes Spółdzielni Pracy Kuśnierzy
Pierwsze kwoty wpłatna poczet budowy nowego przedszkola zadeklarował personel przedszkola, przedstawiciele Komitetu Rodzicielskiego, rodzice i zaprzyjaźnione z przedszkolem zakłady pracy.
Rodzice każdego dziecka, które rozpoczynało edukację przedszkolną zadeklarowali kwotę 200zł. Utworzono konto Społecznego Komitetu Budowy Przedszkola, którego dysponentami zostali: Tadeusz Wyskwar, Helena Dobrzyńska, Władysław Rozmus, Stanisław Maciąg i Klara Ziółek.
Delegacja złożona z przedstawicieli nauczycieli i rodziców odwiedziła szereg instytucji wydających opinię na temat stanu lokalu, w którym mieściło się przedszkole. Opinia była konieczna w procesie wnioskowania o pozwolenie na budowę. Ogromnym zaangażowaniem i wielką pomocą w pozytywnym załatwieniu sprawy służył jeden z rodziców - pan Czesław Furtak.
Od roku 1973 wiele zaczęło się dziać w związku z pozyskiwaniem funduszy na budowę przedszkola. W budynku LZF odbyły się trzy zabawy taneczne, pieniądze uzyskane ze sprzedaży biletów zasiliły konto SKBP. Odbywały się również inne imprezy dochodowe, w organizacji których udział brali: rodzice, dzieci, młodzież szkolna, koło ZMW przy Domu Kultury, pracownicy Ośrodka Zdrowia imiejscowa orkiestra.
Na wielu uroczystościach obecni byli przedstawiciele Inspektoratu Oświaty w Puławach i Zbiorczej Szkoły Gminnej w Kurowie.
Wszystkie te działania miały miejsce dzięki ogromnej ofiarnościrodziców i personelu. Zaangażowane osoby nie szczędziły wysiłku i czasu, by dzieło budowy przedszkola zostało jak najprędzej rozpoczęte.
W grudniu 1975 roku odbyło się zebranie informacyjne w sprawie aktualnego stanu przygotowań do rozpoczęcia budowy nowego przedszkola.
O gotowości do rozpoczęcia budowypoinformowała lokalna prasa.
W roku 1976 Społeczny Komitet Budowy Przedszkola miał na swym koncie 4 mln złotych, kolejne 2,5 mln złotych przekazały Lubelskie Zakłady Futrzarskie. W tym też roku rozpoczęła się budowa nowego obiektu. Budynek stanął na placu parafialnym, który przekazał ksiądz Władysław Siudym.Miejsce budowy, teren za Ośrodkiem Zdrowia i Zbiorczą Szkołą Gminną, stało się miejscem spacerów kurowiaków.
Należało powoli gromadzić wyposażenie. Personel przedszkola robił to osobiście. Dyrektorzy zaprzyjaźnionych zakładów pracy oferowali środki transportu, a pracownicy najczęściej pani intendentka Teresa Kamińska i nauczycielki Helena Dobrzyńska, Teresa Łubek i Klara Ziółek zajmowały się zakupem potrzebnych sprzętów. Ponieważ elementy wyposażenia nie były tak dostępne jak dziś, dlatego też zaopatrywanie w potrzebne meble, sprzęt, pomoce naukowe i zabawki wymagało wielkiego wysiłku, pomysłowości i dobrej organizacji. Transportem zajmowali się między innymi panowie: Władysław Barankiewicz, Tadeusz Sadurski, Stanisław Chabros i Mieczysław Michalski.
W lipcu 1979 roku ukończono budowę i otrzymałam klucze do nowego przedszkola. Zostałam mianowana dyrektorem nowej placówki.
( Funkcję tę sprawowałam do emerytury, to jest do roku 1991).
Odetchnęłam z ulgą, że trud włożony w dzieło polepszenia warunków dla najmłodszych spełnił moje wielkie marzenie. W celu przygotowania placówki do rozpoczęcia nowego roku przedszkolnego personel i rodzice chętnie przystąpili do prac porządkowych. Pan Mieczysław Czajkowski i pan Jan Usarek wycyklinowali podłogi. Mamy przedszkolakówwspólnie z personelem myły okna, czyściły łazienki, urządzały sale, dekorowały parapety ofiarowanymi kwiatami doniczkowymi. Ojcowie przedszkolaków w tzw. ”Niedzielę Czynów” wyrównywali teren wokół budynku ziemią przywiezioną wywrotkami pod dozorem dyrektora LZF. Mieszkańcy Kurowa sadzili kwiaty przed przedszkolem i porządkowali teren łączący przedszkole z ulicą Lubelską. Wykonano ogromną pracę.
12 września 1979 roku przedszkole zostało oddane do użytku- według powszechnej opinii, było to jedno z najpiękniejszych przedszkoli na Lubelszczyźnie. Otwarcia dokonała dyrektorka Zbiorczej Szkoły Gminnej – mgr Halina Pasek. Odtąd Kurów miał czterooddziałowe przedszkole, do którego przyjęto 120 dzieci. W całości przeszedł do nowego obiektu personel z Przedszkoli Nr 1 i 2.
Wspomnienia dotyczące mojej pracy zawodowej todoskonała okazja do przemyśleń i odszukania w pamięci ludzi, którzy byli przyjaciółmi dzieci i przedszkola. Dumna jestem z tego, że spotkałam na swojej zawodowej drodze tyle życzliwych i zaangażowanych osób, miłych i współpracujących rodziców, nauczycieli oraz przychylne przedszkolu władze zwierzchnie.
Niezmiernie miło jest mi słyszeć zwykłe,, dzień dobry” z ust moich wychowanków, ich dzieci, a nawet wnuków. Sprawiają mi radość ich sukcesy.Z zainteresowaniem śledzę ich życiowe losy. Cieszę się ,że mogłam im towarzyszyć w dzieciństwie - tak ważnym etapie w życiu każdego człowieka.
Pragnęłabym, aby w dzisiejszych czasach nie brakowało w Kurowie pedagogicznych entuzjastów, ludzi z ciekawymi edukacyjnymi pomysłami skierowanymi do najmłodszych, którzy potrafią docenić osiągnięcia poprzednich pokoleń i pójść z tym bagażem doświadczeń w kierunku zmian na lepsze.
Tekst udostępniono na stronie za zgodą autorki.